Urodziny Przyjaciela stały się doskonałą okazją do odwiedzenia kolejnego miejsca na kulinarnej mapie Warszawy :-)
Tym razem nasz czujny nos ;-) zaprowadził nas do włoskiego (a jakże by inaczej - przecież to moja ulubiona kuchnia świata ) lokalu w centrum miasta. Restauracjo-pizzeria usytuowana jest przy ulicy Marszałkowskiej, blisko Wilczej. Z zewnątrz lokal nie prezentuje się jakoś szczególnie. Ba, nie zachwyca nawet wewnątrz... Prawdopodobnie to przez ten surowy wystrój, który trochę nasuwa skojarzenie z fast-foodem.
Ale co tam ściany i sprzęty. Przecież każdy smakosz wie, że liczy się przede wszystkim jedzenie :-) Dla mnie zaraz po towarzystwie :-)
A jedzenie w lokalu nie było rozczarowujące.
Zamówiliśmy:
- krem z pomidorów z kleksem z bazyliowego pesto - smaczna zupa :-)
- pizza capriciosa - przepyszne cienkie ciasto i doskonałe składniki (szynka, pieczarki, karczochy, oliwki)
Wszystko to podlaliśmy smacznym czerwonym winem stołowym.
A na koniec trochę bąbelków :-) Aby mieć czym toast wznieść - zamówiliśmy prosecco - było delikatne i orzeźwiające.
Bardzo dobre jedzenie!!! Smakowało wszystko :-)
Jedyny minus to... muchy :-( Skąd one się wzięły??? Doprawdy nie wiem.
Poza tym polecam miejsce. Być może nawet sama tam wrócę :-)
Żarłomaniak dziękuje za wybór lokalu - było pysznie!!!
OdpowiedzUsuń