Ponad 1,5 roku temu Carpaccio odwiedziła Pani Łyżeczka i skusiwszy się na pizzę o wdzięcznej nazwie Michelangelo, zapowiadała kolejne wizyty... Ale tym razem lokal odwiedził Żarłomaniak i na pizzy nie poprzestał. Pizza o nazwie Carne zawierająca prócz sera szynkę, salami i boczek była po prostu przepyszna :-) Ale Żarłomaniak postanowił spróbować jeszcze pasty...wybór padł na tę ze świeżymi pomidorami i bazylią... Smakowało wybornie, mimo, że to przecież takie proste danie :-) Lokal gustownie ale prosto urządzony, na ścianach pełno fotografii, w tle sączy się przyjemna muzyka ;-) Jako, że lokal prowadzi Włoch, wewnątrz jest gwarno, rodzinnie i przyjemnie :-) Polecam!
Niekomercyjny blog kulinarny :-)