Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

Funky, Warszawa, pl. Zbawiciela

Funky - studio/galeria/kawiarnia. Fantastyczna lokalizacja z urzekającym widokiem na pl. Zbawiciela. Pyszna kawa, duży wybór ciast, szczególnie warte polecenia brownie i marchewkowe, sympatyczna obsługa. Idealne miejsce na popołudniową kawę z deserem w ścisłym centrum miasta.

Babooshka, Warszawa, ul. Grójecka

Świetne miejsce na obiad dla miłośników kuchni rosyjsko-ukraińskiej. Z zup na pewno warta polecenia przede wszystkim pyszna solanka mięsna, a na drugie danie wareniki, czyli pierożki, np. z kapustą i grzybami lub draniki czyli placki ziemniaczane np. z mięsem. Sympatyczny wystrój, miła i sprawna obsługa. Przyjemne miejsce na Grójeckiej i na Kruczej. Polecam!

Obiad i szarlotka, Warszawa, ul. Grochowska

Sympatyczne miejsce na smaczny i tani obiad, działa od miesiąca, między pl. Szembeka i ul. Wspólna Droga. Prosty wystrój, kilka stolików, miła obsługa, a przede wszystkim duży wybór potraw.  Na początek zupy, polecam grochową lub kalafiorową, z dużą ilością warzyw, wyraziste, naprawdę smaczne i pożywne. Ale na zupach nie koniec.  W niedzielne popołudnie trafiłem na eskalopki cielęce i schabowego. Do tego gotowane kopytka oraz buraczki na ciepło i surówka z pora. Pycha!!

Instalacje Art Bistro, Warszawa, Zamek Ujazdowski

Do Instalacji trafiłem przypadkowo, po obejrzeniu jednej z wystaw w Zamku Ujazdowskim. Fajne miejsce na pyszną kawę i znakomite słodkości.  Szczególnie polecam ciasto dyniowe i brownie, równie zachęcająco prezentują się sernik pod wiśniami, oraz kilka rodzajów tortu.  Uwijająca się jak w ukropie bardzo miła obsługa, ciekawie zorganizowana przestrzeń na parterze zamku, trochę głośno ale sympatycznie.  Ceny również zachęcające. Polecam!! Podobno latem Instalacje mieściły się w parku obok zamku, w baraku o metalowej konstrukcji. A teraz miejscówa w zamku :-)  Dobra decyzja!  

Nonsolo, Warszawa, ul. Grójecka

Naprawdę pyszna pizza. Jedna z najlepszych, jaką jadłem w Warszawie.  Szczególnie warte polecenia są m.in.: Pescatore (owoce morza), Milano (kiełbasa i pieczarki), Ortolana (karczochy) czy Apollo (kurczaki rukola).  Obsługa taka sobie, trzeba swoje odczekać na realizację zamówienia, gdyż kolejka dań do pieca jest zawsze długa.  Uwaga: jak twierdzi obsługa, podobno na weekendy nie przyjmują rezerwacji, co jest dziwne, gdyż w czwartek przyjęli moją telefoniczną rezerwację na sobotę.  

Amigos, Warszawa, Al. Jerozolimskie

Piątkowe popołudnie... początek weekendu czyli idealny moment na piwo i fajne przekąski.  W tym celu udałem się w okolice pl. Zawiszy, do restauracji Amigos - American steak house.  Steki niestety są tu dość drogie, wobec tego postanowiłem skusić się na danie ekonomiczne. Szczególnie polecam Amigos combo czyli mix przekąsek: łódeczki z ziemniaków, paluszki z kurczaka, skrzydełka z kurczaka, śliwki w boczku, panierowana mozzarella, jalapenos i krążki cebuli, podawane z sosem BBQ.  Do tego obowiązkowo zimne piwo :-)  

Sernik z serków homogenizowanych

Dziś mam dla Was przepis na arcy-prosty sernik pieczony z serków homogenizowanych. Składniki na ciasto      40 dag mąki (np. tortowej lub puszystej)     3 żółtka      10 dag cukru      2 łyżeczki proszku do pieczenia      3 łyżki kakao      25 dag masła (1 kostka) Składniki na masę serową:      4 waniliowe serki homogenizowane (1 opak. = 150g)             2 łyżki mąki ziemniaczanej      2 łyżki mąki tortowej      10 dag masła      3 żółtka      6 białek      10 dag cukru      1 opakowanie cukru waniliowego Sposób przygotowania: 1. Składniki do wyrobu ciasta połączyć w celu uzyskania jednolitej masy. Ciasto podzielić na 2 części. Każdy kawałek zawinąć w folię i włożyć do lodówki. 2. Białka ubić na sztywną pianę. 3. Masło utrzeć z cukrem. Następnie dodać żółtka i dalej ucierać na puszysty krem. Następnie dalej ucierać masę dodając małymi porcjami serki homogenizowane. 4. Na koniec krem połączyć z mąką, cukrem waniliowym i wcześniej ubitą pian

Trattoria da Antonio, Warszawa, ul. Żurawia

No cóż... nie będę piał z zachwytu na temat tego lokalu. Szczególnie polecane w karcie Gnocchi Tartufati (trufle, szynka parmeńska, szafran, sos śmietanowy) okazało się pomyłką, podano je bardzo słone. Nie do zjedzenia.  Na szczęście miła obsługa poradziła sobie z sytuacją, proponując zamienne danie, skusiłem się na Gnocchi Ripieni, z bakłażanem, zatem moje przesolone gardło ukoił mdły sos pomidorowy. Aby nie narażać mnie na kolejną nadmierną ilość soli, podano mi je bez ricotty, z którą jest zwyczajowo serwowane, za to posypano parmezanem. Więc poziom soli się wyrównał. Mimo to czułem niedosyt, zatem skusiłem się na kawę i deser w postaci kulek ptysiowych z lodami polanymi czekoladą. Kulki w liczbie trzech, trochę twarde, zimne, bez wyrazu. Dobrze, że lubię czekoladę, nadrobiła smakiem, bo było jej aż za dużo. Kawa niestety niesmaczna, rzadko mi się zdarza pić kiepskie cappucino.  Ciekawostką jest stojak z ręcznikiem papierowym na stole, zamiast serwetek. Pomysł może i pra

Habemus Papu!, Kraków, ul. Lipowa

Postanowiłem o tym lokalu napisać, pomimo faktu, iż obecnie jest nieczynny. Mam nadzieję, że tylko chwilowo.  Lokal oficjalnie nazywa się Ekobistro Papuamu i mieści się prawie vis a vis Fabryki Schindlera. Jest to głównie kuchnia wegańska, w dużej mierze bezglutenowa, menu jest proste: zupy, kasze, pierogi, risotto. Właśnie tym risotto tak się zachwycałem, z cukinią i pieczarkami, pycha!

Piri Piri, Kraków, Na Błoniach

Jeżeli podczas spaceru po krakowskich Błoniach zaburczy Ci w brzuchu, śmiało mogę polecić restaurację Piri Piri, w której oprócz bardzo wyszukanych potraw można zjeść swojskiego kurczaka lub pospolite polędwiczki wieprzowe.  Oba dania ciekawie przyprawione, podane w sosie, w towarzystwie frytek i sałatek.  W zależności od stopnia głodu, przed daniem głównym można zamówić zupę, polecam moją ulubioną cebulową lub specjalność lokalu - Alentejano.  Ceny jak na to miejsce całkiem przystępne, obsługa miła, choć muzyka trochę pretensjonalna. Ale warto zajrzeć.  Dla zainteresowanych dodam, że Piri Piri ma własną wędzarnię ryb i owoców morza. 

Zupa krem z dyni

W ROLI GŁÓWNEJ: DYNIA Jesień. Październik.  W sprzedaży jest już DYNIA.  Kilkakrotnie kusiło mnie żeby przyrządzić  krem z dyni. Jednak jakoś brakowało mi odwagi ;-) Jednak teraz, gdy podjęłam się prowadzenia bloga kulinarnego to jest to niemalże mój obowiązek ;-) Dlatego podjęłam wyzwanie i korzystając z okazji, że w ten weekend miałam gości postanowiłam przygotować dla nich zupę krem z dyni. Przepisów na ten krem jest mnóstwo. Poniżej moja wersja tego kremu. Składniki: dynia - około 1 kg 3-4 średniej wielkości ziemniaki 2-3 szalotki (to takie małe cebule) 4 ząbki czosnku bulion warzywny - 1/2 litra śmietanka 22% - szklanka oliwa - ok 30 ml przyprawy (sól, pieprz, papryka chili, gałka muszkatołowa) pestki dyni - garść (do dekoracji) Przygotowanie: 1. Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kosteczkę szalotkę. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. 2. Gdy cebulka i czosnek lekko się zrumienią dodajemy pokrojone w kostkę dynię oraz ziemnia

Czyli chilli, Warszawa, ul. Oboźna

Jakieś dwa lata temu odkryłem to miejsce, odbyłem tam szereg spotkań, a nawet zorganizowałem kameralne spotkanie w okresie przedświątecznym. Jadłem naprawdę pyszne potrawy, np. zupę cebulową, faszerowaną cukinię albo placki ziemniaczane z łososiem. Do tego nietuzinkowe desery i piłem aromatyczną kawę. Miejsce z wystroju sympatyczne, jednak trochę drogie, podobno ostatnio sporo się tam zmieniło, przynajmniej w kwestii menu. Z tego co widzę na stronie internetowej - nic z moich ulubionych potraw nie serwują :-( Ale może skusicie się na aktualne menu, które wygląda równie zachęcająco.

Glonojad, Kraków, Pl. Matejki

Fantastyczny jarski bar, z miłą, sprawną obsługą, codziennie nowym menu i naprawdę smacznym i niedrogim jedzeniem. Szczególnie warte polecenia są zupy, np. pomidorowa, dyniowa, z dań głównych gołąbki, pierogi, zapiekanki. Do tego obowiązkowo pyszny sok marchewkowy. Gorąco polecam!

Jarema, Kraków, Pl. Matejki

Restauracja kresowa, blisko dworca i barbakanu. Elegancki wystrój, trochę zadufana w sobie obsługa, bardzo wysokie ceny, zaróno za główne potrawy jak i za dodatki. Skusiłem się na chłodnik białoruski, schab po litewsku z kopytkami, kotlet wiedeński z ziemniakami z koperkiem. Smak potraw bez rewelacji. Drugi raz się nie skuszę, za drogo.  

Cala la pasta, Kraków, ul. Podwale

Do dziś mam dwojakie uczucia... Niezbyt widoczne miejsce tuż przy Plantach, kiedyś świetne bistro o nazwie Marago, dziś włoska trattoria o nazwie Cala la pasta. Jako, że uwielbiam włoską kuchnię, postanowiłem zajrzec, czy warto... Obsługa beznadziejna, mało fachowa, niezbyt zorientowana w menu, które bardzo zachęca, ale efekt jest ogólnie mówiąc taki sobie. Zupa cebulowa niezła, gęsta, cebuli nie żałowali. Gnocchi z suszonymi pomidorami, zbyt obficie zalane sosem śmietanowym, średnie placki ziemniaczane. Podobno mają tu niezłą pizzę ale się już nie skuszę. Miejsce na jeden raz.

Bohumin & Diego, Kraków, ul. Sebastiana

Dziwne i ciekawe połączenie kuchni czeskiej i argentyńskiej. Nie ukrywam, że zdobyłem się na wizytę w tym miejscu po długich wahaniach. Znajomi polecali zupę czosnkową i stek argentyński, co też zamówiłem. Wrażenie smakowo ogólnie poprawne, aczkolwiek bez fajerwerków. Plusem są niewysokie ceny, natomiast zdecydowanym minusem jest niezbyt zaangażowana obsługa, długi okres oczekiwania na potrawy, hałas bliżej nieokreślonej muzyki i generalnie brak przyjemnego klimatu. Raczej na wizytę jednorazową, mimo nawet smacznego i niedrogiego jedzenia.

Samui, Kraków, ul. Wiślna

Spędzasz popołudnie w Krakowie i masz apetyt na tajską kuchnię? Polecam sympatyczną, nieco kameralną, o przyjemnym wystroju restaurację Samui. Niegdyś bliżej pl . Matejki, obecnie tuż obok Rynku, na ul. Wiślnej. Na początek zupy: tajski rosół z warzywami lub zupa z kulkami drobiowymi, obie smaczne i delikatne. Nie jest tanio, ale dobrym pomysłem jest zamówienie zestawu dla dwojga, dostępnego w kilku opcjach. Spróbowałem "trzech smaków nieba", które składało się z kurczaka z orzechami nerkowca, łososia w sosie miodowym i wołowiny w sosie czosnkowym, do tego dwie porcje ryżu. To wersja łagodna, jednak zwolennicy ostrych wrażeń również znajdą dania dla siebie. Czysto, pachnąco, bardzo miła obsługa. Polecam!

Miary i wagi

Znalazłam gdzieś w necie bardzo przydatne informacje do wykorzystania w kuchni. Zebrałam w całość i poniżej prezentuję najbardziej p rzydatne w kuchni pojemności i miarki (dane dość precyzyjne) do ewentualnego wykorzystania :-) Produkty płynne 1 szklanka mleka = 250g 1 łyżka mleka = 15g 1 łyżeczka mleka = 5g 1 szklanka wody = 250g 1 łyżka wody = 15g 1 łyżeczka wody = 5g 1 szklanka oleju = 225g 1 łyżka oleju = 15g 1 łyżeczka oleju = 5g 1 szklanka miodu = 350g 1 łyżka miodu = 25g 1 szklanka śmietanki kremówki = 250g 1 łyżka śmietanki kremówki = 16g Produkty sypkie 1 szklanka maki pszennej (tortowej) = 170g 1 łyżka maki pszennej = 10g 1 szklanka mąki ziemniaczanej = 190g 1 łyżka mąki ziemniaczanej = 10g 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej = 3g 1 szklanka cukru = 225g 1 łyżka cukru = 13g 1 łyżeczka cukru = 5g 1 szklanka cukru pudru = 170g 1 łyżka cukru pudru = 10g 1 łyżeczka cukru pudru = 3g 1 łyżka kakao = 8g 1 łyżeczka kakao = 3g 1

Ciasto z kaszy manny

Ciastkowiec - tak to ciasto nazwał mój Tato :-) myślę, że to trafne określenie zważywszy na fakt, iż spód jak i wierzch ciasta stanowią herbatniki (czyli ciastka). Składniki: herbatniki (absolutnie nie nadaja się do tego krakersy bo są za delikatne) - 6 paczek mleko - 1 litr kasza manna - 1 szklanka cukier - 3/4 szklanki 1 kostka masła (margaryny) Przygotowanie: 1. Na blaszce układamy herbatniki. 2. Przygotowujemy w garnku masę tzn. wlewamy do garnka mleko i gotujemy. Jak już mleko jest ciepłe dodajemy masło, które ma się w nim rozpuścić oraz cukier. Doprowadzamy mleko do wrzenia. Do gotującego się mleka wsypujemy kaszę manną i chwilę gotujemy mieszając tak, by nie powstały grudki. 3. Gorącą masę wylewamy na herbatniki. 4. Układamy wierzchnia warstwęz  herbatników lekko je dociskając. 5. Na herbatniki wylewamy polewę czekoladową, a na tężejącą czekoladę sypiemy wiórki kokosowe (bardziej dla ozdoby niż smaku). Polewa czekoladowa Składnki: masło

Kanapki z ciabaty

Tu przepis na prostą przegryzkę. Kanapki powstały przy okazji party urodzinowego córki mojej koleżanki (nie byle jakie urodzinki bo 18-te !!) Żadna tam wykwintność. Po prostu: szybkie, łatwe, proste i smaczne czyli to o co chodzi  w przekąskach :-) Trochę to krępujące, by zamieszczać przepis na kanapki na blogu kulinarnym - to obciach ;-) Pragnę jednak wyjaśnić, że "przepis" na te kanapki umieszczam tylko dlatego że może on posłużyć jako inspiracja na to co można zaserwować na tego typu party :-)  Ciabaty (względnie bagietki) kroimy na mniejsze części (2-3) w zależności od wielkości. Poszczególne kawałki nacinamy w ten sposób jakbyśmy robili kieszeń. Obie strony ciabaty smarujemy masłem.  Do środka dajemy to co lubimy lub takie składniki jakie akurat mamy. W tych moich znalazły się:   szynka, ser żółty, listek sałaty, ogórek świeży na zmianę z kiszonym, pomidor na zmianę z papryką,  oliwki. Moim zdaniem całkiem nieźle się prezentują.  P

Szarlotka

Śmiało mogę powiedzieć, że jestem "mistrzynią" jeśli chodzi o szarlotkę. Mam nadzieję, że nie brzmi to zuchwale. A mówię tak dlatego, że to ciasto udaje mi się zawsze :-) Mam nawet wrażenie, że z każdym razem wychodzi coraz smaczniejsze ;-) Robiłam już różne kombinacje z tym ciastem... a to na spodzie kruchym, a to na półkruchym [ja wolę na kruchym]. Jednym razem po prostu wylepiałam ciastem tylko lekko schłodzonym, innym razem spód ciasta był wysypany wiórkami tarkowanego ciasta uprzednio zmrożonego. Wsad do szarlotki też przyrządzałam raz z jabłek surowych (starkowanych na grubych oczkach) albo lekko je podduszałam z niewielka ilością soku z cytryny, miodu, cynamonu i wanilii. Każdy w tych wariacjach musi znaleźć coś dla siebie.  Tu, jedna z wersji mojej szarlotki, za która najbardziej przepada moja Mama :-) a że dziś są jej imieniny (Jadwiga) więc zamieszczam przepis. Składniki na ciasto: kostka masła (margaryny np. Kasia) 100 gram cukru tj. około 1/3 szklanki

Sałatka z tuńczykiem

W roli głównej: tuńczyk Składniki bazowe: ryż (250 gram) może być biały, brązowy a nawet jaśminowy tuńczyk w sosie własnym z puszki (ja daję 2 puszki bo lubię gdy w sałatce jest go ięcej) ogórek kiszony - 3-4 sztuki (nadaje się również ogórek konserwowy) cebula - 1 średniej wielkości (biała lub czewona) pieprz  majonez ewentualnie sól składniki opcjonalne: kukurydza z puszki (połowa puszki - porcja dla 250 gr ryżu); niektórzy dają także groszek jajko na twardo 2-3 sztuki czerwona papryka (połowa średniej wielkości) Przygotowanie 1. Ryż gotujemy. studzimy. 2. Wszystkie składniki kroimy w kostkę. 3. Do ryżu dodajemy kolejno tuńczyka, ogórka, cebulkę i składniki z listy tych opcjonalnych. 4. Doprawiamy pieprzem i wszystko mieszamy razem z majonezem (2-3 łyżki stołowe). Uwaga: ostrożnie z solą, gdyż słony jest tuńczyk oraz ogórek kiszony. Gotowe!! Smaczne-go :-)

Pyra Bar, Poznań, ul. Strzelecka

Poznański Pyra Bar to od kilku lat moje ulubione miejsce na kulinarnej mapie miasta. Przy każdych odwiedzinach próbuję innej potrawy. Lokal słynie przede wszystkim z pysznych zapiekanek ziemniaczanych, ale tym razem wybór padł na krem z kalafiorów z grzankami, oraz na najprostsze placki ziemniaczane z gęstą śmietaną. Do tego obowiązkowo zawsze pyszny kompot! Miła obsługa i bardzo przystępne ceny gwarancją smacznego obiadu. Polecam!

Zielone Słonie, Poznań, ul. Ratajczaka

Zupełnie przypadkowo, idąc od Starego Browaru w stronę ul. Św. Marcin, przy ul. Ratajczaka odkryłem z zewnątrz trochę niepozorne, ale w środku ciekawe i obiecujące miejsce. To restauracja Zielone Słonie - Fuzja smaków. Skusiłem się na krem z dyni, z serem feta, szczypiorkiem i chili - wyborna, wyrazista w smaku. Na drugie danie wybrałem pierogi z cielęciną, karmelizowaną cebulką i natką pietruszki. Mięso bardzo delikatne, odpowiednio przyprawione, pierogi rozpływają się w ustach, pycha! Dodam, że jako czekadełko serwują mini-bułeczkę (wypiekaną na miejscu) z kosteczką masła. Obsługa bardzo miła, fachowa, pomocna. Szczerze polecam.

Comfort food – sentymentalna podróż w przeszłość…..

Idea comfort food mówi o chwili idealnej związanej  z potrawą/jedzeniem/. Termin ten oznacza łatwe do przyrządzenia posiłki. Proste, szybkie i niedrogie. Zazwyczaj nawiązujące do przyjemnych chwil z dzieciństwa. Często łączonych z mamą lub babcią. To przyrządzenie potrawy, która ma nam przypominać błogie chwile kiedy byliśmy szczęśliwi (często odniesienie do dzieciństwa choć niekoniecznie). Psychologowie potwierdzają, że comfort food to najskuteczniejszy sposób na chandrę, przygnębienie, a nawet poczucie samotności.   Dla mnie comfort food to m.in.: ciasto drożdżowe popijane mlekiem (serwowane przez Babcię) pierogi z truskawkami i śmietaną (truskawki=prawie początek wakacji) placki ziemniaczane (skojarzenie z nieżyjącym już moim ukochanym Dziadkiem)

Eleven Club, Kołobrzeg, Al. Sułkowskiego

W zasadzie bardziej to kawiarnia niż klub, w dodatku obrotowa co tylko dodaje uroku. Zlokalizowana jest w sanatorium Arka, na 11 piętrze. Świetny widok, choc nieco gorszy niż ten z tarasu Widokówki. Miła obsługa, niezła kawa i całkiem smaczny sernik "domowy", może lekko suchy ale za to ładnie podany.

Smażalnia Rafa, Kołobrzeg, ul. Morska

Podczas spaceru w porcie, schowałem się przed deszczem do jednego z przydrożnych miejsc. Wybór padł na "Rafę". Nie byłem zbyt głodny, to pora raczej na kawę ale korzystając z okazji, spróbowałem zupy rybnej. I tu drobne rozczarowanie, mimo, że w małej kokilce pływało nawet sporo ryby, to przede wszystkim czułem bulion, przyprawę i trochę pachniało kurczakiem. Postanowiłem na tym poprzestac, nie sadzę abym został pozytywnie zaskoczony kolejnymi daniami. Nie polecam.

Mamy już 1.000 wyswietleń !!!

Chyba dzisiaj magia dziesiątek zadziałała :-) Dlaczego?  Akurat mamy dziś datę 10.10.2013 i o godz. 17.10 nasz blog został odwiedzony po raz tysięczny :-) Gratulacje!! Przyznam, że bardzo długo nosiłem się z zamiarem stworzenia takiego bloga, wcześniej wszystkie moje doświadczenia i spostrzeżenia kulinarne raczej chowałem do szuflady, ale dzięki nieustannej i silnej motywacji „Pani Łyżeczki” dopiąłem swego i na początku sierpnia umieściłem pierwszy wpis. Może czasami trochę się różnimy w ocenie tej naszej „działalności”, ale jedno jest pewne: efekt przekroczył nasze oczekiwania, po dwóch miesiącach od pierwszego wpisu odnotowaliśmy już tysiąc wyświetleń, co uznajemy za wielki sukces! To wszystko dzięki Wam, Drodzy Internauci. Jest nam bardzo miło, że ktoś te nasze „wypociny” czyta i miejmy nadzieję, korzysta także z naszych doświadczeń, pomysłów i wskazówek płynących z zamieszczonych przepisów i recenzji.  Nie pozostaje nam nic innego jak kontynuować dzielenie się w

W filiżance cafe, Kołobrzeg, ul. Mariacka

Urokliwa kawiarenka w centrum miasta. niedaleko Katedry. Urządzona w klimatach retro. Ciekawie i nieprzytłaczjąco. Duży wybór kaw i herbat. Kawa nie jest powalająca choć niczego jej nie brakowało. Próbowalismy sernika, który został nam zaserwowany na ciepło. Ot, taka ciekawostka. Dobry choć dziwny. Ceny przyjazne :-)

Molabeach, Kołobrzeg, Al. Sułkowskiego

Mola-beach. To taka knajpa przy alei spacerowej we wschodniej części uzdrowiskowej Kołobrzegu. Knajpka przygotowana pod niemieckiego turystę. Na zawieszonych tu ekranach telewizyjnych emitowane są mecze. Muzyka też jakby odpowiednia. Ławo-stoły dla większych ekip konsumentów. Knajpka serwuję głównie ryby, frytki, placki ziemniaczane i naturalnie PIWO!!!! Ja jadłam tam właśnie placki ziemniaczane - dobre. I piłam herbatę z miodem :-)

Różany ogród, Kołobrzeg, ul. Mariacka

Kameralna kawiarenka na kołobrzeskiej starówce, tuż za katedrą.  Jak dotąd najlepsza szarlotka jaką w Kołobrzegu jadłem [od Pani Łyżeczka: bo nie jadłeś w hotelu Bałtyk :-)] Do tego pyszna kawa (Lavazza).  Przyjemny wystrój i miła obsługa. Idealne miejsce na kawę, polecam.

Widokówka, Kołobrzeg, ul. Sikorskiego

Przyjemna kawiarnia zlokalizowana na 12 piętrze sanatorium Perła Bałtyku (dawne sanatorium "Kombatant"). Najlepszy widok w mieście :-) Duży wybór kawy i słodkości, miła obsługa, świetny wystrój, a przede wszystkim otwarty taras widokowy.  Polecam!! :-)

Zapiekanka makaronowa z kurczakiem i brokułami

Postanowiłem polecic łatwe w przygotowaniu i w miarę szybkie gorące danie, porcja dla 2-3 osób. Czyli zapiekanka :-) Potrzebujemy pół paczki makaronu, może byc zarówno farfalle, penne jak i zwykły makaron nitki. Do tego dodaję uduszony wcześniej w białym winie i przyprawach filet z piersi kurczaka, 1 brokuł świeży lub mrożony, kilkanaście czarnych oliwek i 100 gr startego sera żółtego. Do brytfanki posmarowanej margaryną układamy w kolejności; makaron, kurczaka, brokuły, oliwki i na to posypujemy ser. Do piekarnika na ok. 20 minut, w temperaturze 180 stopni. Śmiało polecam, pycha :-)

Domowe placki ziemniaczane z pieczarkami i śmietaną

Niedawno postanowiłem swoje domowe menu uzupełnic o placki ziemniaczane. Preferuję wersję ze śmietaną i łososiem lub duszonymi pieczarkami. A zatem na porcję dla 2 osób wystarczy: 1 kg ziemniaków, które ścieram na tarce z większymi oczkami, w paski. Do tego 3-4 łyżki mąki, 1 cebula, 1 jajko, sól i pieprz, porządnie wymieszac i... na patelnię. Do tego śmietana, najlepiej gęsta 30%, wędzony łosoś lub duszone pieczarki. Mniam :-) Smacznego!

Lukullus, Warszawa, ul. Francuska

Cukiernia Lukullus przy reprezentacyjnej ulicy Saskiej Kępy to wspaniałe, eleganckie miejsce na przedpołudniową kawę. Wybór kawy i słodkości po prostu oszałamiający, trudno się na coś zdecydowac. Ale warto bo jest naprawdę pysznie!

Jajo, Warszawa, ul. Zgoda

Restaurację Jajo mijałem wielokrotnie, po drodze do Krokiecika lub na frytki na Złotą. Któregoś razu postanowiłem jednak zajrzec, tym bardziej, że chciałem zjeśc coś konkretnego przed koncertem w Filharmonii. I to była dobra decyzja. Na początek pochwała, obie zupy, tj. bulion z pierożkami i krem z pomidorów naprawdę udane. Jako drugie danie wybrałem łososia z grilla oraz polędwiczki wieprzowe. Oba dania podane z sałatą, przyjemne i lekkie w smaku, dobrze doprawione. Cenowo nie na każdą kieszeń ale warto. Polecam!

Kurort Cafe, Kołobrzeg, ul. Sikorskiego

Przyjemne miejsce na popołudniową kawę, przy głównej alei spacerowej w części uzdrowiskowej miasta. To stanowi o doskonałej lokalizacji a lokalowi klientelę :-) Zawsze pełno, co wcale nie dziwi, gdyż jest ładnie i pysznie. Warta polecenia jest przede wszystkim kawa w dzbanku, arabica z firmy Alfredo, która wystarcza aż na 4 filiżanki, a cena jak na aleję uzdrowiskową bardzo przystępna, 14 zł. Do tej pysznej kawy śmiało polecam ciasto "snickers" czyli tort czekoladowo-karmelowy. Pycha!   Od Pani Łyżeczka: Dla mnie, lokal cudowny!! przeuroczy z przemiłą obsługą (szczególnie managerka - pani Dorotka). Jadłam tam szarlotkę na ciepło z bitą śmietaną. Bardzo dobra. Polecam. I wiśnióweczka - pyszota :-)