Postanowiliśmy sprawdzić otwartą pod koniec października trzecią już lokalizację znanego bistro Charlotte. Niezbyt głodni ale ciekawi wrażeń i nastawieni na miły wieczór zamówiliśmy jedynie wino i przystawki ;-)
Zatem na naszą przystawkową ucztę składały się:
- ślimaki po burgundzku
- mus z wątróbek drobiowych z brandy i konfiturą z suszonych fig
- talerzyk 4 serów francuskich
Zatem na naszą przystawkową ucztę składały się:
- ślimaki po burgundzku
- mus z wątróbek drobiowych z brandy i konfiturą z suszonych fig
- talerzyk 4 serów francuskich
Przyznam, że oboje byliśmy wielce rozczarowani...
Po pierwsze jakością podanego jedzenia: ślimaki były wręcz utopione w zielonej cieczy zwanej tu "ziołami", mus z wątróbek okazał się nijaki w smaku, a sery - jeden zjadliwy, reszta szkoda gadać :-(
A jeśli do tego dodamy bardzo głośną, intensywną muzykę dyskotekową, a także niepotrzebny komentarz kelnera w sprawie wina serwowanego na karafki - to podsumowanie tej wizyty może być tylko jedno: całkowita porażka, radzę omijać to miejsce szerokim łukiem. Szkoda czasu i pieniędzy!
Komentarze
Prześlij komentarz