Reklamowane jako "social club" trochę dziwne miejsce położone tuż obok Pl. Dąbrowskiego. Zachęcony pozytywnymi recenzjami na kilku blogach, postanowiłem odwiedzić Miłość w towarzystwie Tosi ;-) I tak oto w rytmie chilloutowych dźwięków zamówiliśmy: na przystawkę - pate z królika pod galaretką z cydru następnie .... wołowe ragout z papryką i rozmarynem, podawane z pieczonymi ziemniaczkami oraz sałatkę z chrupiącym dorszem, mango, kolendrą i rzodkiewką Jedzenie jest pyszne, obsługa bardzo miła ale... nie czuliśmy się tam dobrze, to chyba klimat nie dla nas, nie kojarzy nam się z jedzeniem, bardziej z miejscem na chillout po nocnej imprezie... Zatem, wizyta na jeden raz:-)
Niekomercyjny blog kulinarny :-)