No cóż... nie będę piał z zachwytu na temat tego lokalu. Szczególnie polecane w karcie Gnocchi Tartufati (trufle, szynka parmeńska, szafran, sos śmietanowy) okazało się pomyłką, podano je bardzo słone. Nie do zjedzenia. Na szczęście miła obsługa poradziła sobie z sytuacją, proponując zamienne danie, skusiłem się na Gnocchi Ripieni, z bakłażanem, zatem moje przesolone gardło ukoił mdły sos pomidorowy. Aby nie narażać mnie na kolejną nadmierną ilość soli, podano mi je bez ricotty, z którą jest zwyczajowo serwowane, za to posypano parmezanem. Więc poziom soli się wyrównał. Mimo to czułem niedosyt, zatem skusiłem się na kawę i deser w postaci kulek ptysiowych z lodami polanymi czekoladą. Kulki w liczbie trzech, trochę twarde, zimne, bez wyrazu. Dobrze, że lubię czekoladę, nadrobiła smakiem, bo było jej aż za dużo. Kawa niestety niesmaczna, rzadko mi się zdarza pić kiepskie cappucino. Ciekawostką jest stojak z ręcznikiem papierowym na stole, zamiast serwetek. Pomysł może i pra