Obrodziły maliny :-) wprawdzie pierwszy był już tydzień temu ale w ten weekend znalazłam chwilę, by coś z nich przyrządzić. najłatwiej było zrobić ciasto. i oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zdecydowała się zrobić spodu ciasta jako ciasta kruchego tzn. szybciutko pokroiłam masło (3/4 kostki) z cukrem (pół szklanki); dodałam aromat waniliowy (4-5 kropli), dodałam żółtka 3 jajek, dosypałam szklanke mąki i łyżeczkę proszku do pieczenia. zagniotłam ciasto. wyłożyłam nim blaszkę. piekłam 20 minut w piekarniku o 180 C.
Po upieczeniu (ciasto powinno mieć lekko brązowy kolor) wyłożyłam na ciasto maliny. rozłożyłam je rownomiernie na całej powierzchni tarty.
Na maliny zaś masę białkową powstałą z ubitych białek (3-4 jaj) ze szczyptą soli oraz połową szklanki cukru pudru. Przy czym najpierw należy ubić białka z solą i dopiero do obitej piany dodajemy stopniowo cukier.
Ciasto wstawiamy do pieca na około 10 minut ale trzeba obserwować ciasto, bo czasem piana szybko się piecze i trzeba wyjąć ciasto wcześniej.
Jak masa białkowa zaczęła się robić lekko słomkowa wyjmujemy ciasto z piekarnika. Ja dla dekoracji ułożyłam na wierzch jeszcze kilka malin.
I to już koniec.
wiem to okropne ale z jego konsupcją nie czekałam nawet aż ciasto przestygnie :-)
Wykroiłam po kawałku dla siebie i rodziców i .......... zjedliśmy jeszcze ciepłe. Odczekaliśmy dosłownie kilka minut - tyle czasu ile zajęło mi uszykowanie kawy do ciasta :-)
wszystkim ciasto-maniakom ;-) życzę SMACZNEGO!!
Komentarze
Prześlij komentarz