Zachęceni zamieszczoną pod koniec ubiegłego roku recenzją na jednym z blogów, postanowiliśmy odwiedzić niedawno otwarty lokal w ścisłym centrum, nieopodal głośnego Aioli...miejsce o nazwie Lokal 14. Wystrój mocno surowy jak to ostatnio bardzo modne, tj. cegła, beton, drewno, rury na wierzchu, jak dla mnie nużące, nudne i niestety bez wyrazu.
Jako czekadełko zaserwowano kokilki kremu z brukwi, przyznam, że wyborne i zapowiada iście królewską ucztę.
Niestety ciąg dalszy rozczarowuje, szczególnie kaczka, której skórka powinna być lekko chrupiąca, niestety skórka była niejadalna, reszta przeciętna. Dodatki w postaci dyniowego puree, kasztany i żurawina nadrabiają smakiem ale ogólne wrażenie przy dość wysokiej cenie jest raczej negatywne.
Ciekawsze w smaku i zdecydowanie warte swej ceny jest tagliatelle z chorizo, krewetkami, pomidorkami i parmezanem.
Na szczęście deser w postaci sernika z lodami z białej czekolady i z "ciepłym kompotem", który okazuje się konfiturą - robi niesamowite wrażenie, jest po prostu bardzo smaczny i poprawia humor.
A na koniec wskazówka dla managera: warto dodrukować kart, gdyż najwyraźniej ich ilość jest niewystarczająca, skoro trzeba za każdym razem o nią prosić. Dyskusja z kelnerem w tym zakresie jest po prostu niepotrzebna i wręcz żenująca. Tym bardziej, że w lokalu było niewielu gości. Drogo i na jeden raz!
Jako czekadełko zaserwowano kokilki kremu z brukwi, przyznam, że wyborne i zapowiada iście królewską ucztę.
Niestety ciąg dalszy rozczarowuje, szczególnie kaczka, której skórka powinna być lekko chrupiąca, niestety skórka była niejadalna, reszta przeciętna. Dodatki w postaci dyniowego puree, kasztany i żurawina nadrabiają smakiem ale ogólne wrażenie przy dość wysokiej cenie jest raczej negatywne.
Ciekawsze w smaku i zdecydowanie warte swej ceny jest tagliatelle z chorizo, krewetkami, pomidorkami i parmezanem.
Na szczęście deser w postaci sernika z lodami z białej czekolady i z "ciepłym kompotem", który okazuje się konfiturą - robi niesamowite wrażenie, jest po prostu bardzo smaczny i poprawia humor.
A na koniec wskazówka dla managera: warto dodrukować kart, gdyż najwyraźniej ich ilość jest niewystarczająca, skoro trzeba za każdym razem o nią prosić. Dyskusja z kelnerem w tym zakresie jest po prostu niepotrzebna i wręcz żenująca. Tym bardziej, że w lokalu było niewielu gości. Drogo i na jeden raz!
Komentarze
Prześlij komentarz