A było tak....... od jakiegoś czasu ze swoją "bandą" koleżanek (jest nas sześć) dość systematycznie kończyłyśmy nasze babskie spotkania w Barze Warszawa de Lux na Krakowskim Przedmieściu (vis-a-vis Kościoła Świętej Anny i dosłownie kilka kroków od Kolumny Zygmunta). Miejsce fajne bo niezobowiązujące; dobre i tradycyjne jedzenie też kusiło do przysiądnięcia na dłuższą chwilę no i ceny niezwykle przyjazne :-)
Jednak w miniony piątek, dzięki mojemu dobremu koledze (i Warszawiakowi z Dziada, Pradziada) poznałam nową miejscówkę :-)
To miejsce to.... Bar Warszawa (wejście od Miodowej).
Lokal ten stanowi jakby "zaplecze kuchenne" dla Warszawa de Lux.
W swojej konwencji oraz ofercie kuchennej są to bliźniacze knajpki przy czym tu jest jakby ciut bardziej "spelunkowato" (przepraszam za to określenie ale spieszę z wyjaśnieniem, że to absolutnie nic obraźliwego).
W lokalu można usiąść na lufkę przy barze, gdzie jest kilka miejsc stojących oraz kilka stołków barowych. Druga część lokalu jest na piętrze gdzie jest kilka stolików z pufkami i sofami.
Dla mnie miejsce dobre na szybka konsumpcję i rozgrzanie sie na trasie do nastepnego miejsca.
Za namową kolegi zjadłam przepyszną kiełbaskę z cebulką w sosie musztardowym (potrawa serwowana jak fasolka po bretońsku). Bardzo smaczne :-)
I co ciekawe i niezmiernie ważne: kieliszek wódki tu w Barze warszawa kosztuje 4 zł a za rogiem (w Warszawa de Lux) już 5 zł. SZOK.
Polecam!!
Ps.
Dziekuję Ci Luka :-)
Komentarze
Prześlij komentarz