Stylowa kamienica w ścisłym centrum Warszawy, wejście jak na prawdziwe salony, czerwony dywan, sympatyczna muzyka (nie narzucająca się i nie zagłuszająca rozmowy), wnętrze trochę nierówne stylistycznie ale generalnie jest ok :-)
Rozgrzewająca herbatka, naprawdę smaczne domowe wino i małe brioszki podane z ziołowym masełkiem zachęcają do dalszego spędzenia wieczoru w tym miejscu...
Menu jest dość ograniczone ale myślę, że chyba każdy znajdzie coś dla siebie :-)
Z przystawek warto wybrać krewetki tygrysie w słodko - ostrych pomarańczach - pycha!
Sosik który powstał w wyniku podgrzania pomarańczy z dodatkiem chili - fantastyczny!
Dla niezbyt głodnych dobrym wyborem jest mały kurczak kukurydziany (tzw. "baby" - zaledwie 400 gramowy) z sosem musztardowym i sałatką - ciekawe danie dla 1 osoby ;-) a "przekąska" dla dwóch osób ;-)
Dobrym pomysłem jest podanie dobrych i ostrych noży do kurczaka :-)
Kolejnym ciekawym mini - daniem okazuje się spaghetti z whisky (!!!), suszonymi pomidorami i kaparami :-)
A na deser polecam mus czekoladowy i aromatyczną kawę :-)
Obsługa jest przemiła i pomocna, ceny do niskich nie należą ale da się przeżyć :-)
Zapraszamy!
Polecamy!!
Ps.
Zastanawiacie się może o co chodzi tu z nazwą??? Otóż, nie ma to nic wspólnego z wystrojem w serduszka i gołąbki. Tu chodzi o miłość (czyt: pasję) do jedzenia i potraw które są tu przyrządzane i serwowane :-)
Ps.
Zastanawiacie się może o co chodzi tu z nazwą??? Otóż, nie ma to nic wspólnego z wystrojem w serduszka i gołąbki. Tu chodzi o miłość (czyt: pasję) do jedzenia i potraw które są tu przyrządzane i serwowane :-)
Komentarze
Prześlij komentarz