Wrocławski rynek od dawna budzi mój zachwyt.... ogromna przestrzeń i praktycznie same lokale gastronomiczne. W poszukiwaniu nowych, czeskich smaków wybrałem się na początek do restauracji Lobkowicz. Ciekawe miejsce, czeskojęzyczna i przesympatyczna obsługa, rewelacyjne piwo, ale jak zwykle najważniejsze było jedzonko.
I tak:
1) Zupa czosnkowa - prima sort, tak pyszną jadłem tylko w tawernie we Władysławowie lata temu...
2) Pstrąg z pieca w sosie z kurek - naprawdę godny polecenia. Jednak musicie uważać na ości ;-)
3) Polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym (w końcu sezon na grzyby).
Niestety nie wystarczyło już miejsca na deser ;-)
Rachunek niewygórowany, mimo, że lokal w rynku.
Przyjemna atmosfera, świetna i kompetentna obsługa, słowem - lokal na mocną piątkę!
Komentarze
Prześlij komentarz