Przyznam, że mam mieszane uczucia na temat odwiedzin tego miejsca.
Wejście do lokalu jest z pasażu biurowo – handlowego, przez co nawet przyjemnie urządzony lokal niewątpliwie traci swój charakter. Chwilami ma się wrażenie pobytu w centrum handlowym lub w hali dworcowej, albo w barze fast food.
Lokal serwuje dania kuchni marokańskiej – ale uwaga: wyłącznie wegańskie. I bezglutenowe. A zatem sympatycy tadżinu mięsnego nie mają tam czego szukać.
Szkoda, bo akurat elementy tej kuchni wraz z baraniną, jagnięciną czy cielęciną – smakują idealnie.
Na przystawkę spróbowałem zestawu przystawek – niezły, choć nie wszystkie jego składniki mi podpasowały.
Pozostałe dania, np. falafel czy shwarma nie zachwycały smakiem. W dodatku niezbyt ciepłe. Ale w sumie nic dziwnego, przecież w środku były zimne warzywa i sosy. Aha, pita była dosyć twarda.
Polecany przez kelnerkę burger - z orzechów i fasoli – dziękuję, nie zaryzykowałem.
Herbata dostępna w dwóch opcjach: filiżanka i czajnik (zgodnie z rysunkiem w karcie). I tu niespodzianka, mała filiżanka okazuje się dużym kubkiem. Ekonomicze - to niby na plus, ale nie rozumiem dlaczego karta po prostu wprowadza w błąd?...
Co do smaku – niestety nie miałem możliwości jego docenić, gdyż herbata, którą otrzymałem zupełnie inna niż ta, którą zamawiałem i prawdę mówiąc, w wyniku tego nieporozumienia odeszła mi na nią ochota.
Ceny są niby niewysokie, ale w odniesieniu do wielkości dań – mam wątpliwość w kwestii cena/ilość. Obsługa może i się stara ale trochę kiepsko jej to wychodzi.
Podsumowując – jedynym (niestety) plusem okazała się lemoniada z mango – przepyszna!
I na tym koniec.
Słówko od Pani Łyżeczki:
To, że lokal wyszedł z ofertą potraw wegańskich a nawet bezglutenowych jest to niezaprzeczalnie świetny pomysł i mega trafiona oferta dla wszystkich tych, którzy ze względów zdrowotnych właśnie takiej kuchni szukają. Z pewnościa duży plus.
Jednak nie dla mnie :-(
Dla mnie jako typowego mięsoholika ;-) to była po prostu porażka.
Zastanawia mnie dlaczego lokal serwujący kuchnię marokańską nie zdecydował się po prostu na umieszczenie w swym menu oprócz potraw wege i bez glutenu chociaż 1 pozycji z udziałem mięska np. tak charakterystycznej potrawy dla kuchni marokańskiej jak tadżin z jagnięciną (lub bardziej na nasze krajowe warunki z .... kurczakiem).
Komentarze
Prześlij komentarz